piątek, 31 lipca 2015

"Jedynie pozłacany obraz"

"Jedynie pozłacany obraz"

W jakim szukać podręczniku?
by mieć wiedzę o wyniku,
kto zwyciężył a kto przegrał?
bo nie lubię tanich przechwał,
co gdy walka tyczy siebie?
kto wtem pierwszy będzie w niebie?
jak na dwoje dzielić człeka?
zanim zamknie się powieka,
jakaś chyba to abstrakcja,
z czyjej strony prowokacja?
o la hola i utknąłem,
na przeszkodę się natknąłem,
dziura w myślach mnie spotkała,
i tak powiem - prawo miała,
bo już piszę dwie godziny,
jeśli dobrze to liczymy,
a do tego jeszcze pora,
sytuacja stwarza chora,
wytłumaczę - mózg nieświeży,
się zobaczy - ktoś nie wierzy?
już wychodzą mi głupoty,
i nie będzie to wiersz złoty,
jakoś jednak przeboleję,
rano z niego się pośmieję,
pośmiejemy się we dwoje,
choć głupoty te są moje,
a w głupotach specjalistą,
wyjdę z długą żądań listą,
co ja piszę? - sam już blady,
uzewnętrzniam swoje wady,
z wyższej półki myśli zbieram,
kumuluję i nacieram,
sama widzisz nie wychodzi,
w niczym jednak to nie szkodzi,
nieraz piękna jest brzydota,
w tym przypadku myśl to złota,
tego trzymam się tym razem,
pięknym będzie to obrazem.

środa, 29 lipca 2015

"Od zagadnienia do zmysłowości"

"Od zagadnienia do zmysłowości"

Rzuć mi jakieś zagadnienie,
by pobudzić me natchnienie,
bo czasami ciężko bywa,
kiedy myśli się ukrywa,
jednak czasem koniec złego,
już tłumaczę Ci dlaczego,
gdy przechodzi się przez rzekę,
gdy przymyka się powiekę,
i w Świat marzeń się wiruje,
się nie słucha gdy ktoś truje,
wszystko staje idealne,
nawet gdy jest nierealne,
teraz widzisz o co chodzi,
przez sekundę nie obchodzi,
dążę sekund by tuziny,
uśmiechnięte były miny,
by ta radość była zawsze,
lub uczucie porównawcze,
czuję więcej optymizmu,
i wymknęło się artyzmu,
choć ubogi w metafory,
widzisz chyba me humory,
czujesz kiedy jestem smutny,
kiedy Świat mój jest okrutny,
dzisiaj chyba jest odmiennie,
uwierz jednak nie codziennie,
życie kręte jest jak rzeka,
u każdego tak człowieka,
a radzili pisać dalej,
proszę tylko nie oszalej,
gdy Cię męczę i dołuję,
to przestanę - obiecuję,
lecz z Twej strony brak alarmu,
czym jest życie bez pokarmu?
gdy nie piszę to głoduję,
taką właśnie pustkę czuję,
głód dotyczy mojej głowy,
bo przestaję być zmysłowy.

wtorek, 28 lipca 2015

"Złudzenie w braku natchnienia"

"Złudzenia w braku natchnienia"

Ciężko zacząć - choć tak bywa,
a to z serca się wyrywa,
brak sposobu by zatrzymać,
w Świat fantazji czas odpływać,
czy tym razem prościej będzie?
chyba znowu jestem w błędzie,
nic nowego - już tak było,
chociaż może być też miło,
nie odchodzę od tematu?
jak powiedzieć mam to Światu?
później nad tym zastanowię,
listę pytań w głowie zrobię,
może będzie pożyteczna,
droga byłaby bezpieczna,
bym przemieszczał się po mapie,
sam co piszę już nie łapię,
wyjście znajdę awaryjne,
książki czytam sensacyjne,
to wtrącenie nie pasuje,
choć faktycznie w tym gustuję,
chyba chodzi o zmylenie,
temu krąży tak natchnienie,
to zmylenie czytelnika,
z tego chyba tak wynika,
siebie nie znać to jest trudne,
się przeceniać bardzo złudne,
jednak trzeba znać wartości,
krytyk słowem często złości,
podnosimy upadamy,
ile razy radę damy?
życie składa się z kopniaków,
szukać trzeba wszędzie znaków,
które znowu nas uniosą,
zdobędziemy zamek z fosą,
oj przeceniam możliwości,
no i braknie też spójności.

poniedziałek, 27 lipca 2015

"Jednym ciągiem"

"Jednym ciągiem"

Kurza noga, kurza stopa,
znów zaczynam - czy znów wtopa?
się okaże to za chwilę,
się okaże czy się mylę,
się szykuję na bieganie,
już znudziło mi się spanie,
i stwierdziłem się przywitam,
jak się spało? - się zapytam,
bo mi całkiem smerfastycznie,
rzec bym mógł że fantastycznie,
się wyspałem więc już wstaję,
bo przyjemność mi to daje,
aż to do mnie niepodobne,
wolę życie gdy wygodne,
lecz zająłem się lekturą,
bo czytanie nie jest bzdurą,
sama widzisz ciężka praca,
i to właśnie mnie wzbogaca,
praca, praca tak nad sobą,
i tak doba już za dobą
szkoda życia na lenistwo,
a w cień poszło towarzystwo,
się od Świata odsunąłem,
bo za życie swe się wziąłem,
nic na umór - nic na siłę,
może życie tak też miłe,
choć za sobą palę mosty,
chwila spotka przez to chłosty?
się okażę to za chwilę,
teraz powiem Tobie tyle,
trochę czuję się samotny,
Świat ten musi być markotny?
powiem Tobie - niekoniecznie,
choć tak żyje się bezpiecznie.

sobota, 25 lipca 2015

"Same mnie nalatują"

"Same mnie nalatują"

Może chore, może spore,
sam wybiorę jednak porę,
szybkim krokiem zbliża zima,
sam już nie wiem - moja wina?
czy świadomy swych wyborów?
wylatuję z biegu torów,
skąd te myśli? - skąd pesymizm?
czy dosięgnie mnie optymizm?
sam już nie wiem w złym kierunku?
nie ma mowy o ratunku?
ta samotność mnie przeraża,
nie każdemu się to zdarza,
czy nad sobą się użalam?
portret własny tym ustalam?
nie zrozumie jak ktoś nie wie,
siła lasu drzemie w drzewie,
to nikogo nie obchodzi,
bo nikomu to nie szkodzi,
więc niech dadzą spokój święty,
bo kto nie da ten przeklęty,
sama widzisz moje myśli,
one nie są w kraju wiśni,
sam już nie wiem skąd się biorą,
może przeszłość mają chorą,
przez szatana opętane,
również jak ja też niechciane,
skąd te siły we mnie mroczne?
się nie dowiem to nie spocznę,
wciąż od siebie je oddalam,
może temu się użalam,
z każdej strony atakują,
bo mą słabość pewnie czują,
sama widzisz że się bronię,
czyste chcę zwyczajnie dłonie.

piątek, 24 lipca 2015

"Zamiana"

"Zamiana"

Się gdzieś w myślach zakopałem,
wiesz napisać Ci musiałem,
czy u Ciebie pozwolenie?
kiedy szarga mną natchnienie,
bo być może że nie mogę,
na podłodze stawiam nogę,
zejdę z Świata wyobraźni,
jeśli ten Świat właśnie błaźni,
bo ostatnio nie pisałaś,
to brak czasu? - czy nie chciałaś?
może teksty me są chore?
może piszę je nie w porę?
różne chodzą mi pytania,
pewnie kładziesz się do spania,
mi się czasy przestawiły,
stąd dlatego jeszcze siły,
dzień pomylił mi się z nocą,
czy ktoś przyjdzie mi z pomocą?
się obawiam - z tym zostałem,
to bez sensu - tak nie chciałem,
to bez sensu tylko dla mnie
że ląduję właśnie na dnie,
wiem dla innych brak różnicy,
pozostali przeciwnicy,
i brakuje sprzymierzeńców,
każdy z dala od szaleńców,
czy to wina jednak moja?
oczywiście że nie Twoja,
czy świadome me wybory?
powracają roku pory,
życia nie da się zawrócić,
się do końca będę smucić,
choć nie wiemy co nas czeka,
przyszłość chyba jest daleka.

czwartek, 23 lipca 2015

"Jak strumieniem"

"Jak strumieniem"

Jak już tworzę - to popłynę,
to zostało mi jedyne,
jak się zacznie - to się kręci,
nie jesteśmy przecież święci,
wiesz że w rymach się lubuję,
jak zabawę to traktuję,
bo odpalam się rymami,
kiedy piszę jakiejś Pani,
w jakiś sposób to odpręża,
Lucjan czuje że zwycięża,
że się przemógł - że napisał,
czy talentem się popisał?
co ja piszę? - o czym mowa?
już od tego boli głowa,
a się zdziwisz - ból przyjemny,
artyzm we mnie jest podziemny,
może kiedyś się ujawnię,
brzmi dla Ciebie to zabawnie?
każdy różnie to odbiera,
a kolekcja mi się zbiera,
rym poszerza ten pamiątki,
chociaż trudne są początki,
ja już siedzę w tym temacie,
mocniej czuję się w klimacie,
chociaż jest pod górkę ciągle,
to jak piszę nie jest podle,
bo wyrzucam myśli z siebie,
pół godziny jest jak w niebie,
jednak ciężej z pomysłami,
może nie tej piszę Pani,
lecz dostałem pozwolenie,
uwierz dla mnie jak zbawienie,
tak dla siebie nie potrafię,
już się długo na tym łapię.

wtorek, 21 lipca 2015

"Z wieczora, czy bezpieczniej rano?"

"Z wieczora, czy bezpieczniej rano?"

Dziś ułożę - jutro wyślę,
co ułożyć? - niech pomyślę,
będę pisał o pierdołach,
durniach, cepach i matołach,
te obrazy w mym kierunku,
dziś biegałem - o ratunku,
mam już plana to powtórzyć,
rano powstać - się nie wkurzyć,
się tak teraz zastanawiam,
czy rymami Cię rozbawiam?
czasem nie bądź oburzona,
kiedy dusza ma natchniona,
bo wiesz nie mam już swej muzy,
więc w odbiorcach spore luzy,
pisać nie chcę tak nikomu,
to tak jakbym nie miał domu,
bo jak piszę nie mam stresa,
a gdy kończę mam sukcesa,
tak to trochę nie po polska,
a pieśń nie jest też górolska,
się wygadam jest mi lżej,
wiem pomyślisz że okej,
a mam trudne chwile w życiu,
nie chcę myśleć już o piciu,
więc to leję na papierze,
w telefonie powiem szczerze,
i zostawiam ślad po sobie,
czy jest magia w tym sposobie?
niech pomyślę jeszcze chwilę,
prawie kończę powiem tyle,
a że wczesna jest godzina,
Jolka jakoś to wytrzyma,
i gdy puszczę to z wieczora,
nie pomyślisz myśl to chora.

poniedziałek, 20 lipca 2015

"Gdzie ona była?"

"Gdzie ona była?"

Gdzie ta Ewa się podziewa?
brnę do przodu choć się ziewa,
coś mnie natchło i zacząłem,
na facebooku zaczerpnąłem,
się domyślasz informacji,
dawno jestem po kolacji,
a Ty w górach spacerujesz,
się powietrzem delektujesz,
ja się staram - coś umilę,
wyślę Tobie to za chwilę,
no i powiedz - jak pogoda?
w górach pyszna nawet woda,
ja też śmigam tu po lesie,
w trudnym jestem wiesz okresie,
lecz zauważam już poprawę,
rano wstaję - piję kawę,
tak codziennie o dziewiątej,
nie usypiam już o piątej,
dzisiaj byłem na bieganiu,
no i też na grzybobraniu,
wielkie plany mam przed sobą,
wstaję rano prawą nogą,
taką teraz mam zasadę,
to nie problem - więc dam radę,
Tobie również to polecam,
nie myśl tylko że Ci wkręcam,
a tak szczerze to pomaga,
ta dziewiąta to powaga,
całkiem inne teraz życie,
całkiem inne serca bicie,
jutro plana mam jednego,
machnąć truchta porannego,
staram teraz być aktywny,
tok myślenia pozytywny,
tak niech będzie - tak zostanie,
bo to życia ratowanie.

sobota, 18 lipca 2015

"Tory"

"Tory"

Jeszcze działa? - się zobaczy,
ile obrzęk w głowie znaczy,
widzę jednak coś zostało,
się tak piszę jak pisało,
ciężej może jednak trochę,
czyni w głowie w myślach zwłokę,
no niestety nie czarujmy,
co zostało to ratujmy,
trening niby mistrza czyni,
rozwijajmy w czym dobrymi,
co gdy braknie nam zalety?
wtem powtarzać mam niestety?
i użalać się nad sobą?
a wiesz pisać lubię z Tobą,
na życzenie to zrobiłem,
zdrowia siebie pozbawiłem,
więc nie obraź się czasami,
gdy rymuję wieczorami,
chcę ten umysł roztrenować,
w głowie drogi potorować,
to co zmarło by mijały,
myśli celnie by trafiały,
by żyć w miarę tak normalnie,
wyglądało to fatalnie,
pozbawiony świadomości,
byłem w stanie ułomności,
informację omijały,
tak jak echo odbijały,
brak tygodnia w życiorysie,
nie przypomni już to mi się,
dobrze jednak się skończyło,
taka radość że aż miło,
może życie mi to zmieni,
może życie się doceni,
rad fachowców potrzebuję,
się ogarnąć tak spróbuję.

piątek, 17 lipca 2015

"Czułości"

"Czułości"

Dobrze wiem już - takie życie,
pozostaje głupim bycie,
tak zaczynam - i co z tego?
jeszcze to jest nic pewnego,
może dobrze że straciłem,
że okazji nie chwyciłem,
lecz czy była to okazja?
prędzej rzekłbym że fantazja,
gdyby chciała - już by była,
w sercu jednak lodu bryła,
po co płakać? - bo do czego?
po co no i też dlaczego?
nie ma sensu to w ogóle,
a pisałem do niej czule,
tak najbardziej jak umiałem,
jej w swych wierszach się zwierzałem,
a zapomnieć chcę w tej chwili,
każdy z nas się w życiu myli,
choć w serduszku pozostaje,
to czułości nie dostaje,
i tak pewnie już do końca,
była tak jak promyk Słońca,
Słońce jednak się wypala,
więc się trzymam teraz z dala,
się nie zbliżę na dwa kroki,
właśnie życia to uroki,
takie życie - cóż tak bywa,
kiedy szczyty się zdobywa,
ten zostanie niezdobyty,
żal zostanie w sercu skryty,
pozostawmy te czułości,
i przenieśmy w Świat radości,
zawsze bardziej to wygodne,
kiedy życie jest pogodne.

środa, 15 lipca 2015

"Zupełnie niepotrzebne"

"Zupełnie niepotrzebne"

Tak, tak dobrze - pozbawiony,
Twój komentarz był trafiony,
piszę to bezuczuciowo,
tak jest dla nas bardziej zdrowo,
nie przekraczać tej granicy,
niepotrzebni przeciwnicy,
to zwyczajnie niepotrzebne,
komentarze głupie zbędne,
lepsza jest zabawa w słowa,
lepsza - no i bardziej zdrowa,
przesycone uczuciami,
raczej wiąże się z parami,
trudno pisać - sama widzisz,
jeszcze nadal się w tym dziwisz?
założony mam kaganiec,
trudny przy tym słowa taniec,
pisać więcej to zbyteczne,
stwierdził nawet bym niegrzeczne,
mam przed sobą mur obronny,
więc być muszę przy tym skromny,
dobrze wiesz - to siła wyższa,
mowa moja przy tym cichsza,
rozmarzyłem się po trochu,
piszę chyba to z doskoku,
dobrze marzyć jest czasami,
daje radość to chwilami,
lecz wiesz sama - nie przeginać,
później będziesz mnie przeklinać,
a zwyczajnie tego nie chcę,
bo znajomość naszą zdepczę,
jeszcze jakieś masz pytania?
czy chcesz widzieć mnie jak drania?
to nie wyjdzie nam na dobre,
łatwiej życie gdy swobodne.

wtorek, 14 lipca 2015

"No tak"

"No tak"

Czas odpocząć, czas się zgadza,
jakoś komuś to przeszkadza?
już dobiega późna pora,
głowa przy tym robi chora,
przesadziłem - się rymuje,
całkiem nieźle się dziś czuję,
zapomnijmy o nastroju,
myśli biegną po pokoju,
zapomnijmy o nastroju,
poszukajmy gdzieś spokoju,
ja go szukam w tym gadaniu,
powinienem raczej w spaniu,
jak się nie chce to co zrobić?
jak na nowo się narodzić?
to możliwe? - się zapytam,
co usłyszę? - bo nie chwytam,
czy to coś już poważnego,
po co pytam Cię? - dlaczego?
sama widzisz - gdzieś odpływam,
na głębokość się porywam,
i kieruję się w nieznane,
może mam już przechlapane,
o tym życie mnie przekona,
może kiedyś znajdzie żona,
a to temat już kolejny,
jeszcze bardziej chyba chwiejny,
lecz jest spieszyć jest do czego?
proszę powiedz - nie wiem tego,
sama widzisz - tak jak zwykle,
zmieniam temat bardzo rychle,
a czytałaś wiele razy,
więc znasz moje te przekazy,
jak to nazwać? - przedstawienia?
jeszcze jest czas do spełnienia.

poniedziałek, 13 lipca 2015

"Marzenia poddawane krytyce"

"Marzenia poddawane krytyce"

Czas już wstawać - już pobudka,
jak dziwnego widzisz ludka?
halo, halo - o hej hola,
jak w ubraniach widzisz mola?
więc mi powiedz - jak mnie widzisz?
nie krępujesz - się nie wstydzisz?
bo to gierka - to zabawa,
a jak dla mnie fajna sprawa,
a wiesz piszę - takie życie,
inni grają coś na płycie,
a mój taki rodzaj sztuki,
bo brak głosu, brak nauki,
słoń na ucho mi nadepnął,
zrymowałem to odetchnął,
że zająłem się rymami,
wiesz tak bywa - tak czasami,
i wymyślam Tobie bzdury,
nie rób z tego awantury,
weź przeczytaj na głos - pośmiej,
tak wygląda życie prościej,
jeszcze może mnie oświeci,
jeszcze będę w stawce trzeci,
tylko miłe to marzenia,
gdzie zależy punkt widzenia,
się nie martwić - najważniejsze,
życie wtedy spokojniejsze,
choć co piszę - tylko słowa,
sama widzisz - tania mowa,
myślę ważne że próbuję,
jak kartkówkę to traktuję,
będzie kiedyś egzaminem?
nie upiję tanim winem,
na trzeźwego też wychodzi,
nie podoba - nic nie szkodzi,
bo poddaję to krytyce,
to zawarte jest w taktyce.

niedziela, 12 lipca 2015

"Jako kolega"

"Jako kolega"

Bym Ci skleił jakieś rymy,
lecz wuj wtłucze mi dla kpiny,
więc napiszę dla zabawy,
wtem nie będzie raczej sprawy,
jak kolega koleżance,
się odpalę w układance,
a nic dawno nie kleiłem,
bo w nastroju tym nie byłem,
może temat był nie taki,
to zastoju są oznaki,
a już tego brakowało,
długo już się nie pisało,
bo zwyczajnie nie ma komu,
kiedy spędzam weekend w domu,
więc tak myślę bez obrazy,
się tłumaczę mam nakazy,
bo dostałem przyzwolenie,
by odświeżyć swe natchnienie,
a wiesz ciężko z odbiorcami,
więc nie piszę już nocami,
więc Ci piszę to dla beki,
to lekarstwo jak z apteki,
to pisanie świrowanie,
w stan euforii wprowadzanie,
to sprawdzanie możliwości,
uśmiech przy tym zawsze gości,
sama powiedz tylko u mnie?
chcę się poczuć teraz dumnie,
i się spytam działa głowa?
sama napisz - się podoba?
bo sam nie wiem co mam w bani,
że zajmuję się wierszami,
myślę piszę dla humoru,
bo chcę życiu dać koloru,
by nie było tak smutnawo,
się rozglądam w lewo prawo,
szukam myśli po pokoju,
przeżywałem stan zastoju.

sobota, 11 lipca 2015

"Lem Mickiewicz i Kubica"

"Lem Mickiewicz i Kubica"

Siema siema to nie ściema,
się zamienię teraz w Lema,
może prędzej Mickiewicza,
myśli pędzą jak Kubica,
tu użyję swego sprytu,
tajemnego swego chwytu,
by pobudzić swą ciekawość,
to zwyczajnie sprawia radość,
choć jak rymy te działają?
gdy odbiorcy je czytają,
sprecyzuję odbiorczynie,
może poznałbym po minie,
lecz ta minka niewidoczna,
mam nadzieję że nie mroczna,
chciałbym widzieć uśmiechniętą,
atmosferę nie napiętą,
dając radość dobrze wpływa,
kiedy ze mnie to wypływa,
dobrze wiesz że pozytywnie,
chociaż piszę prymitywnie,
i nie widzę w oczach blasku,
moc ta drzemie w wynalazku,
w mym przypadku w mym odkryciu,
że rymuję o swym życiu,
każdy rym to me sprawdzenie,
czy popadam już w uśpienie,
głowa jeszcze czy pracuje,
widzisz jak to owocuje,
że zostawiam ślad po sobie,
pisząc teraz właśnie Tobie,
tak zwyczajnie bez uczucia,
bez prób Twego życia psucia,
tak jak mówię że dla śmiechu,
uważając bez pośpiechu,
dobierając dobrze słowa,
żadna myśl nieprzypadkowa.

piątek, 10 lipca 2015

"Głupole"

„Głupole”

By nie było niejasności,
będę pisał w kolejności,
wystartuję z linii startu,
z linii startu tak dla żartu,
by nie zostać w tył dwa kroki,
bo to życia są uroki,
będę starał od początku,
oczekuję dziś wyjątku,
że nie spóźnię nie pospieszę,
dla odmiany Cię ucieszę,
jak startujesz takie życie,
mi zostało głupim bycie,
start przed laty zmarnowałem,
choć brzmi głupio - czy tak chciałem?
brzmi odpowiedź że tak bywa,
mi wystarcza myśl uczciwa,
być uczciwym wobec siebie,
by nie przeżyć życia w gniewie,
chcę czy nie chcę czas się zgodzić,
cóż potrafię przestać szkodzić?
nie samemu tylko sobie,
pewnie innym też to robię,
tłumaczenie - nieświadomie,
kiedy życie w bagnie tonie,
gdzież jest koło ratunkowe?
na pomysły me niezdrowe,
gdzie na smutek rozwiązanie?
to ciekawe jest pytanie,
wielcy mędrcy tego świata,
wiedzą życie figle płata,
nie chce nigdy być za dobrze,
jak nabroisz pływasz w Odrze,
przyjacielem ryb w jeziorze,
kto nabroi zostać może,
gdzie nie pójdę tam pułapka,
życie wielka to zagadka,
tak też samo dzień jutrzejszy, 
byle nie był już podlejszy,
bo czy mamy wpływ na życie?
czy coś znaczy nasze bycie?
może plan jest nakreślony,
każdy ruch już ustalony,
od początku po sam koniec,
jak to widzisz proszę powiedz?
się cieszymy jak głupole,
chociaż karty już na stole,
ustalone kto wygrywa,
na swe życie nikt nie wpływa,
kierowane marionetki,
już od startu aż do metki,
w naszym życiu się ścigamy,
choć nie wiemy o co gramy,
w sporcie kończą to medale,
jak jest z życiem nie wiesz wcale.

środa, 8 lipca 2015

"Kolej na Ciebie"

„Kolej na Ciebie”

Dużo chciałoby się mówić,
jednak można się pogubić,
czas zaczynać od początku,
ruszać wątek tuż po wątku,
pisać również o miłości,
pisać słodko - bez przykrości,
sama widzisz - to niełatwe,
nieraz sam się na to natnę,
choć przeważnie nieświadomie,
gdy za szybko myśli gonię,
błędy staram się wykluczyć,
czytam czytam czas się uczyć,
oczywiste uczyć siebie,
wiesz że piszę to dla Ciebie,
czytam czytam raz dziesiąty,
widzę właśnie już błąd piąty,
analiza się nie kończy,
gdy korekta się załączy,
pomysł jeden pomysł drugi,
czytam czytam bo wiersz długi,
pomysł trzeci pomysł czwarty,
piąty mijam nic nie warty,
że pięć błędów była mowa,
się koncepcja rodzi nowa,
a że czytam raz trzynasty,
czas na Ciebie - czytaj raz Ty,
raz wystarczy - to marzenie,
czuję wtedy swe spełnienie,
że ktoś lubi że ktoś czyta,
że me myśli miło wita,
gdy literki składam w słowa,
słowa w rymy - o tym mowa,
tak powstaje coś nowego,
po co piszę? - nie wiem tego,
pytaj o to tych mądrzejszych,
choć to problem jeden z mniejszych,
ja szukałem już porady,
nadal szukam i wciąż blady,
tak być musi?- cóż różnica,
wiem pisanie nie zachwyca,
ten sam temat wciąż wałkuję,
o tym samym wciąż rymuję,
temat ciągle o pisaniu,
drugi temat o kochaniu,
lub tematów tych plecionka,
życzę Ci miłego dzionka,
bo jest trzecia środek nocy,
gdy to wyślę brak pomocy,
przeklniesz za to mnie zwyczajnie,
mi nie będzie przez to fajnie,
więc się wstrzymam z tym do rana,
zła Twa minka mi nie chciana,
wolę radość w Twoich oczach,
goniąc życie po poboczach,
ono biegnie mi za szybko,
życiu stanę na przeciwko,
chcę powiedzieć koniec tego,
chcę wypędzić ducha złego.

poniedziałek, 6 lipca 2015

"Dokładnie każda"

„Dokładnie każda”

Gdzieś daleko szukał weny,
wszędzie słyszał - my nie chcemy,
znalazł wenę blisko domu,
nie powiedział nic nikomu,
choć odległość to skok żabi,
to kobiety tej nie bawi,
poszukiwał w niej miłości,
a spotkały go przykrości,
z tym nie zgodził - się potyka,
znów to samo go spotyka,
męczy poci i wysila,
a wychodzi na debila,
takie życie tak tłumaczy,
gdy dla kogoś mało znaczy,
w wierszach po niej ma pamiątki,
wbija w głowy się zakątki,
szpera szuka i buszuje,
czego on tam poszukuje?
co on robi? - chce być miły?
chyba nie bo brak mu siły,
może jednak - tak wygląda,
nie oglądał w życiu Bonda,
ma swój sposób na fantazję,
pisze kiedy ma okazję,
świat gdy widzi niewyraźnie,
stawia na swą wyobraźnię,
sam zostawia coś po sobie,
pewna magia w tym sposobie,
nie jest pewien czy dla wielu,
kiedy w życiu brak mu celu,
i się pyta jak go znaleźć?
i jak więcej się nie zawieść?
on się uczy całe życie,
jak wygląda mądrym bycie,
go nurtuje to pytanie,
kiedy kocha piękne Panie,
bez mądrości - nieskutecznie,
miłe to jest? - niekoniecznie,
lecz miłości potrzebuje,
bo romantyzm on w niej czuje,
który trzyma wewnątrz siebie,
i przemawia nim do Ciebie,
tak mu dobrze? - tak być musi?
po co w sobie wszystko dusi?
i nie mówi to co czuje,
i marzenia jakie snuje,
to normalne jest i zdrowe?
to co robi jest typowe?
świat przemierza po omacku,
w życiu takim braknie blasku,
któż te oczy mu otworzy?
czy on życie swe ułoży?
by nie musiał iść po zmroku,
bać nie musiał stawiać kroku,
brak w kobiecie przewodnika,
nie wie z czego to wynika,
jak do pary znaleźć dłonie,
w żadnej miłość z nich nie płonie
nie chcą serca bić dla niego,
każda boi się głupiego.

niedziela, 5 lipca 2015

"Całe życie tak biadolę czy się kiedyś wygramolę?"

„Całe życie tak biadolę czy się kiedyś wygramolę?”

Się przeliczam - takie życie,
któż ma wszystko w jednym chwycie?
uwierz spieszę się pomału,
wiem wiem braknie mi zapału,
tempo życia to nie wszystko,
gdy upada się za nisko,
ciężko stamtąd wygramolić,
nic nie umiem - mam biadolić?
kogo spytać jak się wzbija?
gdy to życie tak przemija,
i nie zwalnia na zakrętach,
nie chcę myśleć już o świętach,
już zwyczajnie mnie nie bawią,
tak humoru nie poprawią,
cóż zdziałają one cuda,
od dna odbić w nie się uda?
kiedyś były wręcz magiczne,
te ostatnie już nieliczne,
bo co roku w sercu smutek,
wzajemności brak to skutek,
wiem co myślisz - się użalam,
i wiem wdziękiem nie powalam,
skąd się wzięło rymowanie?
jest ciekawe to pytanie,
lata temu się zaczęło,
może wtedy mnie pogięło,
jest związane to z chorobą?
byłem wtedy jeszcze sobą?
czy to były już początki?
mam z liceum dla pamiątki,
coś jak teraz w formie wiersza,
czy to była próba pierwsza?
próba pierwsza na pisanie,
nie zgadzało rymowanie,
jak dzisiejsze nie wygląda,
gdy się teraz go ogląda,
tam pisałem w innym stylu,
wcześniej brakło aż prób tylu,
choć to nadal nie perfekcja,
rym kolejny - nowa lekcja,
sama oceń - jest poprawa?
krok do przodu to podstawa,
czy te teksty nadal płytkie?
jak kaczątko będą brzydkie?
będą kiedyś wielką mocą?
tylko chyba z Twą pomocą
czy się uda? - czy pomożesz?
o tym pomyśl jeśli możesz,
wiesz to dużo nie kosztuje,
a poprawy dużo czuję,
i różnica niż przed laty,
uwierz widzę - widzę a Ty?
lecz źle robić się przeceniać,
też źle chyba nie doceniać,
prawda leży gdzieś w połowie?
oceń w którym bliżej słowie,
wyraź proszę po swojemu,
jeśli gorzko - spytam czemu.

sobota, 4 lipca 2015

"Rym do Ciotki"

„Rym do Ciotki”

Gdy pomysły - czerpać trzeba,
choć fantazją żyć się nie da,
to chwilami można fruwać,
czytaj cicho - zacznij wczuwać,
choć te teksty nie głębokie,
horyzonty nie szerokie,
to przez chwilę gdzieś odpływam,
zmartwień w chwili tej pozbywam,
w głowie rymy nie problemy,
o nich myśleć wiesz nie chcemy,
w rymach klucz mam do ucieczki,
to lekarstwo jak z apteczki,
od problemów wolna głowa,
bo w niej krążą tylko słowa,
jedno drugie trzecie czwarte,
gdy są razem - coś są warte?
ułożone w kolejności,
jaki humor po nich gości?
ja czasami do nich wracam,
o pięć minut życie skracam,
lepiej mówić przeskakuję,
w świat fantazji gdy wędruję,
czasem lubię siebie czytać,
co w mej głowie siebie spytać,
co myślałem - i tak czemu?
gdy pisałem po swojemu,
co w tej chwili w łbie siedziało,
czy pomysłów będzie mało?
kiedyś się wyczerpią pewnie,
bez namysłu - potajemnie,
wiem nie dadzą ostrzeżenia,
i pozbawią mnie natchnienia,
mózg mój będzie jak roślinka,
pewnie zblednie wtedy minka,
jak nie złożę już dwóch wersów,
jak zabraknie pary słów,
jakiś czas wstecz tak już miałem,
gdy Ci jeszcze nie pisałem,
Tyś na wiersze mym doktorem,
napędowym mym motorem,
po trzech latach urodziło,
bo tak długo nic nie było,
ani pary ani zwrotki,
aż tu nagle rym do Ciotki,
a z tą Ciotką to o Tobie,
złego jest coś w takim słowie?
tak użyłem - pasowało,
chyba Cię to nie bolało?
mówię Tobie w dobry sposób,
pewnie mówi dużo osób,
lecz coś złego? - źle to brzmi?
sama powiedz o tym mi,
się tak więcej nie wyrażę,
jak tak właśnie się okaże,
że to jakoś obraźliwe,
że nieszczere i dotkliwe.

piątek, 3 lipca 2015

"Gdzież wskazówka?"

„Gdzież wskazówka?”

Piszę prawie już dwa lata,
i nie będzie końca świata,
z tego cieszę się że tworzę,
że czasami coś ułożę,
tak jak mówię że czasami,
bawię właśnie się słowami,
się już tekstów nazbierało,
nawet powiem Ci nie mało,
dużo więcej niż tekst jeden,
więcej nawet też niż siedem,
więcej druga niż potęga,
nadal ze mnie niedołęga,
chociaż bawię się myślami,
nie nadążam już za Wami,
gdy się cieszę równym startem,
zawsze kończę to fallstartem,
innym razem start ten prześpię,
gdy w głębokim jestem we śnie,
tak niedobrze i tak źle,
złoty środek gdzież jest gdzie?
gdzież mam szukać? - gdzież wskazówka?
w głowie zgasła mi żarówka,
drogę w życiu co naświetla,
w życiu wszystko mi się tetra,
kiedy będzie tak jak chcemy?
i jest dobrze że powiemy,
chyba chcę za kolorowo,
me marzenia widząc zdrowo,
a to życie a nie bajka,
to jest Polska nie Jamajka,
żyję w Polsce tak wynikło,
wieku ćwierć już ponad pykło,
lepiej tutaj niż gdzieś indziej,
kraju barwy inne przywdziej,
a zrozumiesz o czym mówię,
nie ma mocy w euro stówie,
chciałbym tyle ile trzeba,
nie pracujesz nie masz chleba,
coraz marniej wszystko widzę,
sam czasami siebie wstydzę,
siebie właśnie swoich czynów,
to za duża dawka płynów?
sam już nie wiem obserwują,
gdy spojrzenia się krzyżują,
nagle gasną ich uśmiechy,
mi nie daje to uciechy,
bo już nie wiem - tylko w głowie?
i to fikcja? - kto mi powie?
i to wytwór wyobraźni,
ta choroba - to mnie błaźni,
nad nią czasem brak kontroli,
gdy się gapią to mnie boli,
w głowie pytań wtedy sterta,
co podpowiedź to oferta,
proste męczą mnie pytania,
i pod nosem męczą śmiania.

czwartek, 2 lipca 2015

"Coś czy coś więcej?"

„Coś czy coś więcej?”

W którym końcu miłość czeka?
to mnie wkurza że tak zwleka,
że tak skrycie przyczajona,
że odwagi pozbawiona,
się ujawnić nie potrafi,
się z ukrycia na mnie gapi,
lecz wiesz dobrze wspominałem,
że miłości się nie bałem,
i kochałem tak jak Ciebie,
i marzyłem też o niebie,
od młodości źle trafiałem,
już miłości wręcz się bałem,
bałem patrzeć na kobiety,
zakochałem się niestety,
lepiej brzmi zauroczyłem,
kochać słowo źle użyłem,
lecz tak mówi się potocznie,
gdy się kocha też zaocznie,
cóż różnica? - coś w serduszku,
się nie kocha tylko w łóżku,
choć tak mówią zakochuje,
gdy się właśnie tam ląduje,
miłość mówią że to chemia,
tak niczego to nie zmienia,
to przerasta mnie chwilami,
i wyrażam to tekstami,
widzisz płaczę się użalam,
i od świata się oddalam,
wiem pomału lecz skutecznie,
teraz właśnie to uwiecznię,
o tym mówi - ktoś pamięta?
jeszcze chwila będą święta,
czy markotne? - czy samotne?
tak jak życie są ulotne,
bo zwyczajnie przemijają,
już radości mi nie dają,
są już magii pozbawione,
i w miłości niespełnione,
bo potrzebny? - komu sobie?
wiesz ironia jest w tym słowie,
Bóg inaczej Świat planował,
z żebra Ewę uformował,
więc skąd biorą się samotni?
w wieczór taki jak sobotni,
co mi powiesz? - na życzenie?
nie czekają na spełnienie?
i nikt nie jest im potrzebny?
wiem sam jest ktoś - jak jest wredny,
i odpycha swą osobą,
miłość nie jest przypadkową,
bo to zgrane charaktery,
na ocenę najmniej cztery,
i wiesz że znam to z teorii,
nasłuchałem się historii,
a teoria to nie życie,
różne losy - wiem wierzycie,
bardzo rzadko się powtarza,
to co innym się przydarza.

środa, 1 lipca 2015

"Może i zmysłowo czy do końca jednak zdrowo?"

„Może i zmysłowo czy do końca jednak zdrowo?”

Powiem słowo Ci zmysłowe,
z podstawówki czaisz lowe?
głośno powiedz po polskiemu,
jak mówiłaś lata temu,
tak jak kiedyś wymawiałaś,
kiedy mówić się nie bałaś,
wierzę brzmiało to genialnie,
choć niż dzisiaj mniej realnie,
inna wtedy magia była,
inna w słowie była siła,
wtedy były z nas dzieciaki,
wtedy były w szkole paki,
szły osobno - szły dziewczęta,
chłopcy też - się to pamięta,
u mnie nadal ta nieśmiałość,
jak to nazwać? - późna małość,
jest możliwość - nie dojrzałem?
bo pokochać się nie dałem,
bo być może sam nie umiem,
więc dlaczego nie rozumiem?
czy to dla mnie niewidoczne?
czy to siły jakieś mroczne?
wolę jednak Boga moce,
nie wywołam choć je złocę,
one nie są do kupienia,
tak jak czytasz od niechcenia,
nie porusza Cię nie wzrusza,
do niczego Cię nie zmusza,
nie ma sprawy do zabawy,
siano jest jedynie z trawy,
w życiu znowu się rozbiegłem,
gdzie start znowu nie spostrzegłem,
z tyłu stałem ze trzy kroki,
jak nie spojrzeć dużo zwłoki,
powiedz jak ten czas nadgonić?
powiedz jak świat mam dogonić?
jak nadrobić swoje straty?
nie chcę pytać mamy taty,
wolę raczej spytać Ciebie,
uwierz brak mi słów na siebie,
proszę powiedz to normalne?
błędy moje są fatalne,
gdy z innego świata patrzysz,
nie chcę mówić ile znaczysz,
sama domyśl się dlaczego,
wiem nie muszę mówić tego,
myśli skończę i zagubię,
sam już nie wiem po co mówię,
po co mówię i rymuję,
i uwalniam to co czuję,
po co wzdycham i oddycham,
gdy miłości nie spotykam.