poniedziałek, 29 czerwca 2015

"Być może się uda poczuć smak radości"

„Być może się uda poczuć smak radości”

Przed północą może zdążę,
jest za siedem się pogrążę,
więc napiszę bez pośpiechu,
z głupot by nie było śmiechu,
po co pisać i się błaźnić,
po co piękne Panie drażnić,
więc się spieszę tu powoli,
brzmi niesłono bo brak soli,
kilka minut po północy,
lepiej brzmi niż środek nocy,
w trzy minuty się nie uda,
to co piszę to nie cuda,
to zwyczajne proste rymy,
piszę w nocy gdy nie śpimy,
na to spojrzę wręcz inaczej,
Ty śpisz a ja nie śpię raczej,
cóż różnica? - cóż metoda?
chciałbym żeby była zgoda,
jeśli budzę to przepraszam,
uwierz z drogi życia zbaczam,
coś dziwnego? - coś nie tego?
wiem to jest coś w życiu złego,
coraz bardziej w życiu wierzę,
nie loteria jak w pokerze,
tylko życie nakreślone,
i wyborów pozbawione,
nakazane gdzieś od góry,
któż je kreślił? - powiedz który?
czy to ważne nierozważne?
mniej czy bardziej niepoważne?
minut kilka przeleciało,
wiem dla Ciebie to nie mało,
gdy głęboki sen Cię zmorzył,
bo ktoś mądry spanie stworzył,
ktoś mądrzejszy od nas dwoje,
o tym mówić się nie boję,
i od Ciebie i ode mnie,
zastanawiać nadaremnie,
mądrzejszego by coś stworzyć,
i do spania nie położyć,
próbowali już mądrale,
pozostało jednak ale,
można trochę to przetrzymać,
i od spania się powstrzymać,
wiem daleka Ty od tego,
bo tą mądrość masz od niego,
mnie w tą mądrość nie obdarzył,
byłem głupi żem nie marzył,
żem nie marzył o czystości,
bo wolałem smak radości,
smak radości tej chwilowej,
smak radości tej niezdrowej.

niedziela, 28 czerwca 2015

"Hektolitry"

„Hektolitry”

Jak to zliczyć? w jaki sposób?
wiesz to mało wie to osób,
ile w życiu już wypiłem,
do połowy już zliczyłem,
pomyliłem się po drodze,
czy zwyczajnie sobie słodzę?
sam nie wierzę litrów tyle?
proszę powiedz że się mylę,
proszę powiedz wyobraźnia,
to choroba jest zakaźna,
jak wyrzucić z ducha swego?
czy wystarczy że chcę tego?
to tak prosta jest metoda?
nie chce działać jednak szkoda,
uwierz dla mnie nieskuteczna,
dla mnie zmiana jest konieczna,
nie chcę pisać Ci ratunku,
pewnie skończę na warunku,
w takim właśnie życia toku,
nikt nie trzyma ze mną kroku,
wszyscy wiedzą że się błaźnię,
a rozwijam wyobraźnię,
toż dla kogo jest różnica?
piję dużo nie zachwyca?
pije dużo alkoholik,
wiem że ze mnie nie katolik,
bo nie chodzę nie spowiadam,
księdzu głupot opowiadam,
czy to złego coś strasznego?
czy mam zacząć bać już tego?
brak mi pytań odpowiedzi,
nie wiem co w mej głowie siedzi,
coś dobrego czy coś złego?
kogo pytać powiedz czego?
wiem jak zwykle milion pytań,
wiem się boisz tych mych litań,
i nie czekam na odpowiedź,
to monolog a nie spowiedź,
chcę zwyczajnie się wygadać,
i sto pytań Tobie zadać,
chcę od Ciebie rozgrzeszenia,
choć nie spowiedź chcę spełnienia,
prośby moje są daremne,
czyny także niechwalebne,
bo wiesz grzeszę krok po kroku,
i tak żyję tak z doskoku,
wyobrażasz jakie życie?
jak wygląda?- jak psa wycie,
jak się słucha - jak to brzmi?
się w to wsłuchaj powiedz mi,
może jednak już słyszałaś,
o tym może też czytałaś,
i co fajnie? - powiedz sama,
jesteś o tym przekonana?
nie dopuszczam Cię do słowa,
w monologu się to chowa,
że to leci z jednej strony,
uwierz jestem dziś natchniony.

piątek, 26 czerwca 2015

"Lepszy w myślach niż życiu"

„Lepszy w myślach niż życiu”

Mocno w myślach się rozwodzę,
w jakiś sposób Tobie szkodzę?
już pisałem jesteś Muzą,
tacy jak ja się nie trudzą,
jak wygląda w Twoich oczach?
moje miejsce na poboczach,
bo wypadłem z życia toru,
nie ma życie me koloru,
to co widzę to jest szarość,
czy przywita mnie tak starość?
całe życie monotonnie?
bez pośpiechu - nie gwałtownie?
tak to do mnie nie przemawia,
uśmiech teraz się nie zjawia,
wszystko ciężko to przybija,
kiedy dzień po dniu przemija,
bez efektów bez niczego,
spytać chciałbym Cię dlaczego,
lecz zwyczajnie brak mi siły,
nie potrafię być już miły,
wiesz już teraz Świat mój dziwny,
dobrze mówię że naiwny?
potrzebuję samotności,
by się leczyć z ułomności,
Świat codziennie mnie przeraża,
życie szansy mi nie stwarza,
już nie ciągnie by wyjść z domu,
niepotrzebne to nikomu,
skąd się bierze brak ochoty?
i za Światem brak tęsknoty,
tak zwyczajnie - bezpodstawnie?
że niczego się nie pragnie,
że w ogóle nic nie cieszy,
że nie czuje się czy grzeszy,
zero życia brak radości,
długie lata już to gości,
podejrzewam tak do końca,
będzie brakło we mnie Słońca,
lecz to życie ja kreśliłem,
bo sam przecież je przeżyłem,
czy świadomy swych wyborów?
chcę powrócić do kolorów,
się nie uda błyskawicznie,
patrząc na to tak logicznie,
się związałem z tą chorobą,
już nie będę nigdy sobą,
się na zawsze z nią związałem,
czy świadomie ją wybrałem?
chyba nie ma możliwości,
nierealne - brak spójności,
mogę jednak tak powiedzieć,
miało być tak? - chciałbym wiedzieć,
czy przypadek to zwyczajny?
niech tak będzie - choć nie fajny.

czwartek, 25 czerwca 2015

"Spacer"

„Spacer”

Powiedz dziwnie to wygląda?
kiedy z boku się spogląda,
boisz siedzieć blisko przy mnie?
zachowuję się wyrywnie?
boisz że Ci zrobię krzywdę?
boisz że sam z siebie wyjdę?
powiedz o tym - o to proszę,
źle do Ciebie się odnoszę?
jak nie trzeźwy nie pamiętam,
po tej dysce wręcz wymiękam,
w pewnej chwili film straciłem,
sam już nie wiem - dużo piłem?
odzyskałem film na końcu,
chwilę przed tym jak na Słońcu,
jak na Słońcu się znalazłem,
chwilę przed tym gdy wylazłem,
trochę dziwne że powrócił,
po tym jak czas ten wyrzucił,
czemu mózg nie rejestrował?
i w pamięci nie zachował?
dziwna dla mnie ta stop klatka,
zawsze będzie to zagadka,
zawsze kiedy film traciłem,
film powracał - się budziłem,
tu wyrwane część jest dyski,
że trafiłem tylko zyski,
mózg się bronił przed nerwami,
nie wracałem wtedy z Wami,
wiem że dobrze jak się stało,
bo się w głowie gotowało,
może przez to brak pamięci,
myśleć nie mam o tym chęci,
możesz kiedyś to odświeżyć,
To co mówi nie chcę wierzyć,
nie chcę słuchać opowieści,
w której prawdy mało w treści,
wtedy spacer dobrze zrobił,
złe emocje we mnie rozbił,
tak przez nogi tak do głowy,
kroków kilka umysł zdrowy,
może więcej niż te kilka,
błąd w liczeniu - cóż pomyłka,
dawno było już nieważne,
inne rzeczy są poważne,
to co piszę to pierdoła,
to uchowa mnie od doła?
sam już nie wiem a być może,
dobrze czuję się gdy tworzę,
czasem piszę o głupotach,
innym razem o kłopotach,
czasem łączę to do kupy,
czasem pieprzę tak jak struty,
jednak widzisz jak to czytasz,
gdy telefon rano chwytasz,
Bóg wie czego się spodziewać,
gdzie mógł w nocy się podziewać,
nie uwierzysz - w swoim domu,
jednak nie mów nic nikomu.

środa, 24 czerwca 2015

"Niezliczone"

„Niezliczone”

Milion milion dwa miliony,
jutro będę pozbawiony,
się wyczyszczę z wszystkich myśli,
być tak może? - któż pomyśli?
się przekonasz jutro sama,
myśl nie przyjdzie niespodziana,
skończą zwykle się pomysły,
nie pomogą mi namysły,
nawet długie te godzinne,
też te krótkie te niewinne,
tak normalnie tak zwyczajnie,
wiem dla Ciebie będzie fajnie,
nie dostaniesz już tych pierdół,
a cóż dla mnie? - dla mnie dół,
Ty przeżyjesz - ja przeżyję,
krwawi serce - z krwi umyję,
wiesz zostanie ciężka rana,
wiesz osoba ma niechciana,
wiem wiem sprawa tylko moja,
wiem że wina w tym nie Twoja,
proszę wybacz że tak piszę,
wiem wybaczam nie usłyszę,
wiem wiem temat to jest gruby,
proszę wybacz szukam Luby,
wiem wiem co mi powiedziałaś,
wiem wiem o tym że nie chciałaś,
uwierz jednak żeś jest Muzą,
myśli w Tobie się me budzą,
wiem wiem że dla Ciebie chore,
nie wygląda jak love store,
lecz Ci wszystko tłumaczyłem,
wiem chorobą się słoniłem,
wiem wiem żadne tłumaczenie,
lepiej brzmi że mam natchnienie,
lecz czy jakoś to tłumaczy?
to co piszę - ile znaczy?
może dużo może mało,
diabli wiedzą jak się zwało,
może jednak gdzieś pośrodku,
może siła tkwi w zarodku,
może indziej może raczej,
byłaś kiedyś już na Kaczej?
to nie ważne - to zapomnij,
ma dwa końce każdy kij,
też zapomnij o tym Słońce,
bo co kij gdy ma trzy końce?
myśl ta wzięta od Kazika,
nie do końca to replika,
duże jednak podobieństwo,
nie napiszę Ci maleństwo,
się oburzysz i się wkurzysz,
powiedz jak mi przyszłość wróżysz?
dobrze?słabo?gorzej jeszcze?
Twe proroctwa są złowieszcze?
powiedz jak mam to odnosić?
gdzie po szczęście mam się zgłosić?

wtorek, 23 czerwca 2015

"Się okaże"

„Się okaże”

Powiedz sama - miejsce w piekle?
o tym myślę wręcz zaciekle,
bo sam nie wiem coś lepszego?
uwierz nie wiem sam już tego,
bo lepszego co spotyka?
kiedy szatan Cię dotyka,
sama widzisz teksty mroczne,
przed obliczem cóż gdy spocznę?
wtedy będzie gdzie ratunek?
źle wygląda wizerunek,
jak pokażę się przed Bogiem?
może schowam się za rogiem,
mogę chować się przed sobą,
Bóg tak jak ja nie osobą,
wiem obrażam w tym momencie,
wiem on widzi mnie we wstręcie,
może jednak mi wybaczy,
dobrze wie co życie znaczy,
On ma wszystko w tym paluszku,
nie ma magii w żadnym buszku,
wiem powiecie On to stworzył,
na tym pieczę swą położył,
i pilnuje obserwuje,
uwierz milczy - się wstrzymuje,
Sąd nadejdzie ostateczny,
dla mnie zły Sąd - choć konieczny,
uwierz że się bardzo boję,
łatwiej bać się już we dwoje,
choć mi powiedz - cóż różnica?
sama powiedz - tak kaplica,
gdzież różnica - gdzież jest jaka?
brak to mózgu? - to oznaka?
i być może że to prawda,
wiesz że gra o życie twarda,
i należy do twardzieli,
oj mnie dużo od nich dzieli,
takie me usposobienie,
w tekstach prędzej me spełnienie,
teksty jednak to nie życie,
myśli jednak to pozbycie,
a to uwierz mi pomaga,
czy to życia będzie waga?
czy przechyli życia szalę?
nie chcę dłużej mówić ale,
choć wiem w życiu niespodzianki,
co mam mówić? - że do bańki?
co mam zrobić żeby lepsze?
co nie zacznę - to tak spieprzę,
się do tego nie nadaję,
bo za mało chyba czaję,
gdzie mam kupić mózgu trochę?
go nie idzie wciągnąć nochem,
uwierz to dwie różne sprawy,
bo to służy do zabawy,
choć wiadomo milion myśli,
tak normalnie się nie przyśni.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

"To już chyba przesada"

„To już chyba przesada”

Się zapytam - jeden jeszcze?
czy spojrzenie już złowieszcze?
minka jaka? - bo nie widzę,
w esemesach mniej się wstydzę,
w pełni mogę się wyrazić,
pisać tak by nie obrazić,
się przez chwilę zastanowić,
mogę myśli swe dogonić,
choć nie robi to wrażenia,
to uwalniam przemyślenia,
i być może że nie czytasz,
się domyślam o co pytasz,
jakąś robi to różnicę?
eską myśli Ci przemycę,
zdecydujesz czy je złapiesz,
powiedz szczerze - w nocy chrapiesz?
o chrapaniu weź z humorem,
nie chcę większym już być stworem,
wiesz nie mogłem znaleźć rymu,
proszę nie rób z tego dymu,
ciężko jednak mi do żartów,
w życiu nie ma równych startów,
rzeczywistość jest okropna,
kiedy dusza jest samotna,
rzeczywistość mnie przeraża,
jak się siądzie i rozważa,
przyszłość dla mnie jest odległa,
za daleko mi odbiegła,
jej nie sięgnę jednym susem,
sięgnę może pod przymusem,
choć z dnia na dzień mi ucieka,
ma gonitwa się odwleka,
wiem obudzę się za późno,
choć nie patrzę na to luźno,
właśnie problem tak narasta,
bo hoduję w głowie chwasta,
on mi trawi mózg od środka,
nic nie zmieni druga zwrotka,
pojedziemy w tym temacie,
o czym mówię? - jakiej stracie?
bo nie mogłem stracić - czego?
widzisz teraz już dlaczego?
bo pytajnik przy tym słowie,
myślisz z diabłem jestem w zmowie?
sam już nie wiem aż się boję,
jest myślenie takie Twoje?
o ratunek nie poproszę,
długie lata już to znoszę,
sobie radzę? - różnie bywa,
serce kiedy się porywa,
oczywiście że na miłość,
uwierz gdzieś mam swą otyłość,
już nie stawiam pytań sobie,
gdzie błąd robię - czy w sposobie?
próbowałem kilka razy,
słabe chyba me przekazy.

niedziela, 21 czerwca 2015

"A co a jak jeszcze jeden"

„A co a jak jeszcze jeden”

Jeszcze jeden? - czy się uda?
bo nad ranem świeci nuda,
tyle daje to radości,
nie doczekam swej starości,
jest za szybki tryb mój życia,
wiele nie mam do ukrycia,
życie przemknie nie zauważę,
to już koniec się okaże,
spieszyć staram się pomału,
do prędkości brak zapału,
co innego to za kółkiem,
tam nie lubię już być mułkiem,
tam mnie prędkość nie przeraża,
przegiąć się czasami zdarza,
lecz to chyba różne kwestie,
mam za kółkiem w sobie bestię,
nic dobrego to nie wróży,
nie chcę zginąć gdzieś w podróży,
nikt z nas nie wie gdzie nasz koniec,
Ty też nie wiesz - sama powiedz,
to jest wielka tajemnica,
w jakiś sposób to zachwyca,
sny prorocze - zwykłe brednie,
daty nie są odpowiednie,
czemu grudzień tego roku?
mam się znaleźć na obłoku?
czy mnie piekło może wchłonie,
bo nie czyste moje dłonie,
bo nie czyste me sumienie,
obiecali że zbawienie,
nie dla takich jak ja drani,
ten drań życie sobie chrzani,
oczywiście na życzenie,
nie dla niego to zbawienie,
nie dla niego miłość wielka,
nie dla niego ta Perełka,
całe życie być samotnym?
życie staje się markotnym,
i z dnia na dzień się pogrążasz,
i za życiem już nie zdążasz,
takie wielkie błędne koło,
bo przez chwilę jest wesoło,
później znowu szarość życia,
nie mam nic w nim do zdobycia,
odłożyłem gdzieś marzenia,
usunąłem się do cienia,
może humor to chwilowy,
może dołek to przejściowy,
widzisz nie wiem nawet tego,
wiem uważasz za głupiego,
i masz rację dobrze robisz,
rób tak dalej jeśli wolisz,
bo od głupich trzeba z dala,
się przeważy czasem szala,
bo głupota zaraźliwa,
uwierz myśl ta jest prawdziwa.

sobota, 20 czerwca 2015

"Wiele pytań-brak odpowiedzi"

"Wiele pytań-brak odpowiedzi"

Próby wysiłki pomyłki,
ma cierpliwość-gdzież jej schyłki?
się rozchodzi o ostatnie,
się przekona kto się natnie,
już bywało tyle razy,
więc dlaczego brak mi skazy?
to wyparte prze me ego?
mam się wstydzić jakoś tego?
jestem czegoś nieświadomy?
jak Apollo wystrzelony?
biegam teraz po kosmosie?
uwierz mam to szczerze w nosie,
mogę biegać jak kosmita,
wiesz że błądzi kto nie pyta,
ja zapytam i powrócę,
czekaj gdy bieg wsteczny wrzucę,
lepiej może wrzuć nawrotkę,
zapodamy drugą zwrotkę,
a rozpocznę ją w skowycie,
tak rozpocznę takie życie,
wiem zaczyna się smutnawo,
jak pomożesz skończę żwawo,
chodź tak myślę- jest mnie stać?
że tak powiem kurde mać,
mógłbym użyć tu ostrości,
lecz tu ku**a nie zagości,
zaczynamy coś nowego,
ja chcę-a Ty nie chcesz tego,
bo wciąż działa druga zwrotka,
mam ją zacząć znów od środka?
sens jest jakiś? - powiedz sama,
chcesz się poczuć też niechciana,
szczerze tego Ci nie życzę,
w świat słodkości Cię przemycę,
czy się uda? - nie wiem tego,
się wyzbyjmy świata złego,
bo we dwójkę łatwiej chyba,
tak Ci powiem teraz Ryba,
mało to oryginalne,
w jakiś sposób nielojalne?
sama powiedz - z mojej strony?
ja zwyczajnie szukam żony,
wiem to słabo mi wychodzi,
głupi ten co się nie zgodzi,
oczywiście że z myślami,
dziś nie zdziałam nic tekstami,
powiedz szczerze - ktoś to czyta?
autor tekstów o to pyta,
sam zostawiam na pamiątkę,
by z młodości mieć pieczątkę,
żeby widzieć jaki byłem,
by pomyśleć czy straciłem,
czy straciłem długie lata,
z wizji tuż przed końcem Świata.

piątek, 19 czerwca 2015

"Postulaty"

"Postulaty"

Postuluję głupkowato,
Ciebie pytam gdzież jest lato?
oj ja głupi się skończyło,
jest różnica - miło było?
tak być może że dla Ciebie,
że się czułaś tak jak w niebie,
też się czułem? -jest pytanie,
tak pytają tylko dranie,
tacy jak ja oczywiście,
nie wierzycie-to pomyślcie,
jest się nad czym zastanawiać?
z tego będzie co poprawiać,
z tego teraz co pisałem,
po pijaku się nie bałem,
się na trzeźwo za łeb chwycę,
że na rymy miałem chcicę,
w takim stanie jak jest teraz,
lecz się pisać nie chce nieraz,
wenę chwytam pomalutku,
piszę szczerzę powolutku,
cóż coś wyjdzie-sama oceń,
me starania proszę doceń,
oj bo jestem już pijany,
proszę nie rób większej rany,
ta zwyczajnie już wystarczy,
na Twe ciosy brak mi tarczy,
proszę uwierz są bolesne,
rany nie chcę by bezkresne,
jak być mają to zrozumiem,
choć ja myśleć wciąż nie umiem,
i się bardzo wolno uczę,
sposób bycia czy porzucę?
mam się zmieniać - po co powiedz?
na pytanie me odpowiedz,
cóż zobaczę wielką dziurę,
wiem dlaczego-bo mam rurę,
bym był trzeźwy-co to zmienia?
to że Matka nasza Ziemia,
wiesz tak myślę że jedynie,
gdy się myśli o dziewczynie,
me myślenie nie wykracza,
ma osoba wciąż się stacza,
i Ci powiem to na tyle,
sama oceń czy się mylę.

czwartek, 18 czerwca 2015

"Zdrowy na umyśle - tylko chwilami"

"Zdrowy na umyśle - tylko chwilami"

Sposób chyba bardzo prosty,
równy jak dno wodorosty,
brak pomysłów to jest brak,
jak je znaleźć powiedz jak,
tak się zdaje - to nie proste,
by nie było to za ostre,
zbieram myśli dwa tygodnie
by napisać coś łagodnie,
jakby zliczyć wszystkie dni,
z kalkulacji wyjdzie mi,
że już dłużej nie pisałem,
jak się pisze zapomniałem,
uda mi się to odświeżyć?
jakoś nie chce mi się wierzyć,
to nie będzie katastrofa,
dalej pisać to głupota,
bo te teksty są wciąż słabe,
wciąż próbuję - bo mam wadę,
pomyśl forma wady jaka,
może zła to już oznaka,
się nadaje do leczenia?
jest możliwość wyplewienia?
to być może coś głębszego,
jak najbardziej gorętszego,
sam nie władam taką wiedzą,
więc się pytam co powiedzą,
rad chcę czerpać u mądrzejszych,
przy okazji też bystrzejszych,
o to spytam miłą Panią,
co Jej piszę spięwkę tanią,
na nic więcej nie jest stać,
sam już nie wiem mam się bać?
to pisanie uspokaja,
pozytywnie mnie nastraja,
gdy wyrzucam myśli z głowy,
czuję się przez chwilę zdrowy,
oczywiście na umyśle,
choć już nie wiem - dobrze myślę?
potrzebuję znów porady,
w samotności nie dam rady,
może jednak jest inaczej,
choć tak nie chcę chyba raczej,
myśl zaczerpnę tu z piosenki,
nie chcę skazać na udręki,
może jestem nie do pary,
bo za mało we mnie wiary,
lub nie widzę swoich błędów,
się nie trzymam chyba trendów,
sam już nie wiem - to coś złego?
się nie dowiem chyba tego.

środa, 17 czerwca 2015

"Wspomnienia ale czy miłe?"

„Wspomnienia ale czy miłe?”

Wiem że późna jest godzina,
moja głowa to wytrzyma,
zniosła chyba cięższe sprawy,
a wiesz piszę dla zabawy,
tym chcę rozbić tą niestrawność,
nie myśl że Ci robię na złość,
taki jestem już niestety,
zrozumiecie to kobiety?
co mam zrobić grać pozera?
pozer goni wciąż do zera,
sobą lubię być czasami,
i wyrażać to rymami,
czy to dla Was to tak trudne,
wiem że staję się to nudne,
czy do czegoś kogoś zmuszam?
w eskach zwykłe sprawy ruszam,
jak wygląda? - nienormalny?
lub ten Świat jest tak fatalny,
dokonajcie więc wyboru,
bo nie zmienię życia toru,
odbijamy po troszeczkę,
podnosimy też poprzeczkę,
lecz ten schemat nakreślony,
wybór w życiu ustalony,
wiem próbuję nie da rady,
czy Twą miłość kradnę? - blady,
źle odbierasz to co robię,
może kiedyś się wysłowię,
i Ci powiem o co chodzi,
co się w sercu moim rodzi,
wiem że nie chcesz o tym słyszeć,
nawet gdybym zaczął krzyczeć,
a ja nie chcę nic na siłę,
chcę wspomnienia dać Ci miłe.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

"Niestety - dwa wersy później"

"Niestety - dwa wersy później"

Spać by trzeba iść pomału,
choć do tego brak zapału,
jakoś jeszcze brak zmęczenia,
i coś jeszcze do zrobienia,
bo się misja załączyła,
i na rymy idzie siła,
plan działania nakreślony,
znów dziś czuję się natchniony,
diabli wiedzą co ułożę,
czy mądrego Ci coś stworzę,
sama stwierdzisz gdy przeczytasz,
może innych też popytasz,
może Cię to zaciekawi,
w głowie może coś zostawi,
myśli dobre tak na lata,
choć to nie jest żadna spłata,
której w radiu każdy słucha,
która wpada Wam do ucha,
wiem to inny rodzaj sztuki,
to są lata mej nauki,
czy to jest przedpotopowe,
i co myślisz - dosyć zdrowe?
mniej na pewno w tym atrakcji,
pewnie żadnej też reakcji,
czy w tych czasach to przemawia,
czy to kogoś zastanawia,
co przekazać chcę tekstami,
kiedy bawię się słowami,
może jestem zacofany,
i przez młodych wręcz wyśmiany,
bo to jest nieaktualne,
i w tych czasach nierealne,
by dotarło do młodzieży,
bądźmy przecież jednak szczerzy,
a wiesz sprawdzam się rymami,
kiedy tworzę coś nocami,
bo znajomym chcę pokazać,
że tak umiem coś przekazać,
w formie takiej a nie innej,
dla niektórych może dziwnej,
lecz czy wstydzić jest się czego,
że tak piszę - właśnie tego?
jak się śmieją niech spróbują,
no i wtedy komentują,
jak im wyjdą lepsze bzdety,
wtedy powiem że niestety,
przeceniłem możliwości,
i nie czuję się w twórczości,
ktoś nie czuje - niech nie czyta,
"przestać możesz?" niech się spyta,
lub zwyczajnie mi zakaże,
prosto w oczy to pokaże,
przestać dla mnie brak problemu,
nie zapytam nawet czemu,
głowę zwieszę i odejdę,
o dwa wersy dalej przejdę.

niedziela, 14 czerwca 2015

"Kto je złapie"

„Kto je złapie”

Się rozprysły po pokoju,
to nie daje mi spokoju,
obijają się o ściany,
stan naprawdę opłakany,
o pomysły chodzi w głowie,
ona więcej nic nie chowie,
z niej się myśli uwolniły,
stworzyć nowych nie mam siły,
w życiu jestem na wirażu,
sztuka również jest w witrażu,
prościej mówić na zakręcie,
kiedy znajdę to zaklęcie,
próbowałem czary mary,
na to jednak już za stary,
i to hasło nie pasuje,
błąd wyświetla gdy wpisuję,
gdzie kobieta na mnie czeka,
czy spostrzegę ją z daleka,
czy rozpoznam Ją w tym tłumie,
może świat mi prędzej runie,
oby jednak tak nie było,
bo nie będzie wtedy miło,
modlić o to się do Boga,
modli cała się załoga,
a to ciągle jest za mało,
jak to będzie długo trwało,
czy trwać może to przez wieki,
dziś nie zamkną się powieki,
bo za duży jest ładunek,
Tobie składam ten meldunek,
że mnie dopadł dziś sam szatan,
wiem co powiesz "bredzisz a tam",
moce z piekła mnie dotknęły,
a te z niebios ominęły,
bo tak łatwa to pokusa,
a jak zdobyć mam całusa,
nie rozpisuj się czasami,
mogę pisać Ci rankami?
odpowiadaj zwięźle proszę,
postulaty takie wnoszę,
jednak zrobisz jak uważasz,
"jesteś głupi" czy powtarzasz?,
lecz nie słyszę więc nie rani,
"koleś powiedz co masz w bani",
te cytaty formułuję,
strzelam kiedy Cię cytuję,
może głupie to pomysły,
to jedynie są domysły,
z prawdą pewnie się mijają,
z prawdą się nie pokrywają,
jednak mogą być prawdziwe,
życie nie jest sprawiedliwe,
nie kieruje regułami,
nie opiszesz go słowami,
gdy zaczyna się pod górkę,
wolisz syna mieć czy córkę?
oczywiście w formie żartu,
jak zaczynać to od startu.

piątek, 12 czerwca 2015

"Syn marnotrawny"

"Syn marnotrawny"

Byś się wstydził bluźnić synu,
dojdzie tu do rękoczynu,
nie pijany-się zataczam?
te oszczerstwa se wypraszam
to napisał Gall Anonim,
ślad zanika właśnie po nim,
kto to pisał wiedzieć chcecie,
pozostawię to w sekrecie,
jeszcze nie czas na przechwałki,
pożar-dziecko plus zapałki,
uważajcie więc rodzice,
gdy zapałki zostawicie,
uważajcie na pociechy,
bo popełniać lubią grzechy,
się okazać może draka,
gdy pociecha Wam się zbaka,
i demona w niej dojrzycie,
kiedy w oczy jej zajrzycie,
nie wiem czy się dogadacie,
nie jesteście w tym temacie,
i ten klimat Was przerośnie,
poczujecie się żałośnie,
nadawania inna fala,
trzymać radzę się Wam z dala,
bo za dużo nie szczaicie,
lepiej gdy się z tym prześpicie,
odbierzecie ze spokojem,
dobrym ciesząc się nastrojem,
po co zaraz awantura,
gorzej gdyby zjadła szczura,
poważniejsza wtedy sprawa,
to już grubsza jest zabawa,
lecz gdy rzadko się bawicie,
niewskazane jest spożycie,
i do złego nie namawiam,
i ten wybór Wam zostawiam,
zdecydujcie z  późnym wiekiem,
by dojrzałym być człowiekiem
by świadomym być swych czynów,
by zrozumieć coś z mych rymów,
osobiście jestem anty,
wolę wypić łyczka fanty,
się dziwicie tym zwierzeniem,
problem macie z uwierzeniem,
się naprawdę w to nie garnę,
po tym widzę szanse marne,
to naprawdę jest zła droga,
zapytajcie sami Boga,
jednak czy coś usłyszycie,
i poszczęści Wam się życie
on mi mówił po cichutku,
jak to starzec pomalutku,
nie zapodał jednak bitu
tak to było no bez kitu,
i uwierzcie mi na słowo,
choć wygląda to niezdrowo,
jak zwyczajna tania ściema,
nie dorównam tym do Lema,
to co mówił rozkminiałem,
się tak szybko nie poddałem,
tych słów sam się domyśliłem,
w nocy jego słowa śniłem,
z ruchu warg mu wyczytałem,
kiedy we śnie go widziałem,
to prawdziwe objawienie,
które niesie ostrzeżenie,
zastanówcie się kochani,
chcecie bawić się dragami?

czwartek, 11 czerwca 2015

"Koniec zawsze się znajdzie ksywka nie"

„Koniec zawsze się znajdzie ksywka nie”

Wiem zaczynam tu od tego,
koniec biorę Bóg wie z czego,
i choć biegam po temacie,
to się pewnie domyślacie,
i czujecie gdzie myśl główna,
bo treść tego nie jest trudna,
wszystko czarno jest na białym,
w tym pisaniu jestem małym,
ciągle to amatorszczyzna,
koleżanka rację przyzna?
myślę tutaj się zgodzimy,
tak jak w lipcu nie ma zimy,
chyba że są anomalia,
fajna szczupła Twoja talia,
tak musiałem to zrymować,
bo nie chciało nic pasować,
lecz się sądzę nie obrazisz,
humor tekstem tym poprawisz,
choć Ty zawsze uśmiechnięta,
taką Lucek Cię pamięta,
a ten Lucek to sam ja,
taką ksywkę Słoń też ma,
tak wołali mnie w Poznaniu,
a nazwali tak przy chlaniu,
tak na studiach mnie tam znali,
tak mnie wszyscy nazywali,
część nie znała mnie z imienia,
jestem Kamil-to coś zmienia????
tam zajeżdżam-Ci co znają,
ciągle Lucjan nazywają,
bo gdy kogoś poznawałem,
zawsze ksywkę podawałem,
lecz się tutaj nie przyjęło,
bo od Słonia się zaczęło,
Słoń się słyszy całkiem miło,
bo od lat się Słoniem było,
lecz gdy ksywkę tę dostałem,
początkowo się wkurzałem,
jednak już mi to nie robi,
lat minęło-to mnie zdobi,
to jest teraz pozytywka,
nie każdemu pasi ksywka,
najzwyczajniej niech zazdroszczą,
i o ksywkę się zatroszczą,
po imieniu każdy woła,
pewnie przez to łapią doła,
pewnie czują brak wartości,
ksywkę każdy ma z młodości,
wiesz to różne skojarzenia,
nikt nie woła mnie z imienia,
a mam taką koleżankę,
jej zrobiłem niespodziankę,
co przez lata nie wiedziała,
jako Lucka mnie poznała,
i naprawdę się zdziwiła,
zaskoczona mocno była,
gdy pisałem jej o sobie,
pisząc Kamil tak jak Tobie.

środa, 10 czerwca 2015

"No i stanęła"

„No i stanęła”

Dziś ten dzionek był przyjemny,
finał jego potajemny,
dziś nauka jest przede mną,
więc poświęcę nockę jedną,
to nie sprawi dziś problemu,
dobrze wiesz już chyba czemu,
choć zaczynam rymowanie,
więc nauka w miejscu stanie,
więcej sprawia to radości,
a nauka raczej złości,
w świat fantazji lubię płynąć,
tak pół nocki może minąć,
w środku nocy Ci nie przyślę,
bo utopisz za to w Wiśle,
jak już wyślę to tak rano,
by rozbudzić Cię zaspaną,
a wiesz piszę to dla beki,
by Ci zrzucić sen z powieki,
mam nadzieję jeszcze nie śpisz,
o czymś miłym jeszcze nie śnisz,
jak Cię zbudzę to przepraszam,
dobrym słowem Cię otaczam,
więc tak myślę mi zapomnisz,
lub najwyżej mnie upomnisz,
powiesz nie pisz Ty łobuzie,
bo obiję tobie buzię,
myślę piszę pozytywnie,
więc nie działaj tak porywnie,
bo chcę tylko Cię ucieszyć,
byle jednak nie zapeszyć,
jednak nie wiem jak to działa,
może rymem daję ciała,
i nikogo to nie bawi,
i się uśmiech nie pojawi,
wierzę jednak że inaczej,
by się zjawił wolę raczej,
jak przeczytasz to się dowiesz,
może kiedyś mi opowiesz,
jakie sprawia to wrażenie,
właśnie moje to smęcenie,
bo jak złe to z tym skończę,
i z pisania się wyłączę,
jednak piszę-nie jest strasznie,
może przy tym nikt nie zaśnie,
a tak sądzę nie przeginam,
i w swych rymach nie przeklinam,
piszę Tobie kulturalnie,
nie wyrażam się wulgarnie,
trochę chcę Ci dać radości,
nie chcę w Tobie wzbudzić złości,
może jednak się spodoba,
bo dobrego mam sposoba,
lecz niech inni oceniają,
Ci co rymy me czytają,
mam na myśli również Ciebie,
czy mam wstydzić się za siebie,
bo to może beznadzieja,
że inaczej ma nadzieja.

wtorek, 9 czerwca 2015

"Widać gdzie"

„Widać gdzie”

Siedzę na przyrody łonie,
w głowie myśli swoje gonię,
się zachwycam pięknem tym,
i układam o tym rym,
bo tak piękna jest pogoda,
nie napisać o tym szkoda,
bo tak pięknie Słonko świeci,
w radiu fajna nutka leci,
a to budzi do marzenia,
kiedyś będą to wspomnienia,
i za kilka lat to wspomnę,
i o Beci se przypomnę,
i przypomnę kształt na niebie,
że pisałem coś do Ciebie,
się będziemy z tego śmiać,
co się mogło wtedy dziać,
że  marzenia się ceniło,
że naprawdę było miło,
że głupoty się pisało,
że się Tobie wysyłało,
dla oceny tak dla ściemy,
co w przyszłości to nie wiemy,
poszukamy gdzieś mądrego,
czy coś kiedyś będzie z tego,
wiem na pewno miłe myśli,
a o reszcie się pomyśli,
wiesz musiałem coś ułożyć,
by przed Tobą się otworzyć,
by nie słuchać już Mariana,
mogę pisać tak do rana,
lecz się znudzi Ci czytanie,
więc już kończę to gadanie,
się spodoba-coś wymyślę,
no i później Tobie wyślę.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

"Się hamuję gdy jest katar"

„Się hamuję gdy jest katar”

Coś nowego, coś na biegu,
nie chcę wypaść dziś z obiegu,
bo się kończę tak powoli,
wiesz jak bardzo mnie to boli,
to zwyczajny brak kobiety,
pewnie powiesz cóż o rety,
to obchodzi jeszcze kogoś,
wywołuję tylko wrogość,
a buduję to niestety,
pisząc właśnie takie bzdety,
w tym aspekcie brak mi zmian,
w życiu tak niewiele mam,
wiesz się staram i próbuję,
swoich kroków nie żałuję,
bo tak myślę pozytywne,
choć chwilami myśli zrywne,
szybko trzeba je ubarwiać,
by w przyszłości coś ogarniać,
poczuć trochę chcę radości,
chcę wspomnienia mieć z młodości,
je w ten sposób zapisuję,
koleżankom życie truję,
pobudziła ta pogoda,
w głowie większa jest swoboda,
po tym z Wami jak gadałem,
po tym jak się z Wami śmiałem,
i choć mózgu mam martwicę,
to nikomu źle nie życzę,
bo to tylko były żarty,
i obrazy tekst niewarty,
lecz czasami tak już mam,
zachowuję się jak cham,
wjeżdżam komuś tym na banie,
wszyscy myślą ty baranie,
staram cisnąć się z umiarem,
gdy problemy mam z katarem,
jak przeginam to stopuję,
gdy za mocno denerwuję,
nie chcę mieć żadnego wroga,
trzeba kochać-wiem od Boga,
mówią jestem pacyfistą,
a zostanę organistą,
do kościoła zacznę chodzić,
księdza muszę z tym pogodzić,
by nie wpieprzał się w śpiewaniu,
flaszkę stawiał gdy po graniu,
niech już będzie pół utargu,
pewnie jesteś już w letargu,
a Ci powiem jest już druga,
kiedyś paliłbym już szluga,
żeby przerwać swe kasłanie,
pomagało w tym jaranie,
dobra prędko się wynoszę,
bo teleport ciężko znoszę
temat łapię gdzieś w Szczecinie,
kończę gdzieś daleko w Rzymie,
trudno chyba w tym się złapać,
sam mam problem się połapać,
kiedy błądzę gdzieś myślami,
i żongluję Ci tekstami.

niedziela, 7 czerwca 2015

"Dla Ewki"

„Dla Ewki”

I o Ewku nie zapomnę,
gdy natchnienie jest ogromne,
muszę złożyć coś dobrego,
byś cieszyła się dziś z tego,
byś z uśmiechem rano wstała,
z przyjemnością to czytała,
byś radosna dzisiaj była,
pomyślała w tym jest siła,
by się miło to czytało,
kilka razy powracało,
by był uśmiech każdym razem,
dobrym było to obrazem,
lecz czy bawią te głupoty,
może jestem wręcz nicpoty,
i zabieram cenny czas,
jak to prawda mówię pas,
i odsuwam się gdzieś na bok,
jednak w życiu to w tył krok,
lecz pamiętaj-nie wychodzi,
w życiu jednak o to chodzi,
żeby zawsze brnąć do przodu,
bo inaczej umrzesz z głodu,
a pisaniem się rozwijam,
nudę przy tym też zabijam,
może robię tym przyjemność,
czy naprawdę to odmienność,
jak to nazwę wierszowanie,
wyobraźni rozwijanie,
to logiczne jest natchnienie,
myśli z siebie uwolnienie,
to jest światu pokazanie,
jak jest fajne rymowanie,
na przekazy fajny sposób,
czy potrafi wiele osób?
lecz zachęcam proszę spróbuj,
i za chwilę się w tym lubuj,
wymienimy się myślami,
pobawimy się tekstami,
urządzimy też zawody,
poszukamy w tekstach zgody,
bo chcę by ktoś odpisywał,
by mi kroku dotrzymywał,
proszę spróbuj się nauczyć,
byś mi mogła tym dokuczyć,
byś mówiła mi rymami,
wniosek składam o to Pani,
bo to nie jest nic trudnego,
sam się nauczyłem tego,
sam uczyłem się latami,
sam myślałem nad tekstami,
lecz czy dobry w tym co robię,
wiem że mówię wciąż o sobie,
tak wygląda egoista,
długa wad jest moja lista,
jednak wciąż się krytykuję,
równo z Ziemią się zrównuję,
w siebie chyba brak mi wiary,
urodzony nie do pary,
może tutaj diabeł tkwi,
przez zamknięte pcham się drzwi.

sobota, 6 czerwca 2015

"Plątanina myśli"

„Plątanina myśli”

Błądzę dzisiaj gdzieś myślami,
słowa łączę więc parami,
jak to nazwać mam - natchnienie?
głowy z myśli pozbawienie?
bo parami odpływają,
coś po sobie zostawiają?
to jedynie co spisuję,
wziąłem radę jak rymuję,
staram zawsze się przepisać,
i na kompie gdzieś zapisać,
by powrócić tu czasami,
pośmiać się co miałem w bani,
myślę jednak że niewiele,
niech ocenią przyjaciele,
myślę sieczkę mam w tej głowie,
że tak piszę głupio Tobie,
piątej klepki mi brakuje,
temu właśnie rymy czuję,
czy się mogę z tego cieszyć,
może lepiej zacząć leczyć,
pozytywna to choroba,
kiedy w rymy łączę słowa,
gdy granicy nie przekraczam,
to nie proszę o wybaczam,
bo to wtedy jest zbyteczne,
kiedy przegnę to konieczne,
gdy popłynę ze słowami,
a się zdarza tak czasami,
lecz najczęściej to na lufie,
bo pomysły wtedy głupie,
nie panuję nad tekstami,
muszę wstydzić się chwilami,
lecz ostatnio się pilnuję,
po pijaku nie rymuję,
nie wychodzi nic mądrego,
powstrzymuję się dlatego,
później rano zastanawiam,
błędy rano też poprawiam,
i przepraszam kiedy trzeba,
te Anioły właśnie z nieba,
trzeźwy umysł i bez kaca,
to na pewno mnie wzbogaca,
i zostawiam coś po sobie,
wiem że magia jest w sposobie,
czy on jest oryginalny,
w pewien sposób wręcz fatalny,
bo chwilami wiem się błaźnię,
i tekstami swymi drażnię,
kiedy którejś piszę dużo,
to te teksty już nie służą,
one nimi przesycone,
choć te teksty wciąż natchnione,
może piszę gdy nie pora,
wtedy widzą mnie jak stwora,
co Je w środku nocy budzi,
on nie wyjdzie już na ludzi,
więc to wyślę wcześnie z rana,
będziesz tym zażenowana?

piątek, 5 czerwca 2015

"Gdzieś za trzecim wymiarem"

„Gdzieś za trzecim wymiarem”

Dziś napiszę wcześnie z rana,
myśl ta będzie oderwana,
myślę od rzeczywistości,
wiesz to efekt jest słabości,
do pisania rymowania,
do tych głupot układania,
to naprawdę radość sprawia,
humor zaraz mi poprawia,
gdy zaczynam Ci rymować,
gdy zaczynam lewitować,
gdy układam coś nowego,
powiedz cieszy to dlaczego?
czemu czuję się spełniony,
i szczęśliwy gdy natchniony,
nie odbieraj proszę tego,
dla mnie to coś jest cennego,
to jedyna ma rozrywka,
działa na mnie jak używka,
wnosi coś pozytywnego,
rodzi może coś fajnego,
lecz oceniać się nie mogę,
może powiesz: "w tym pomogę"
gdzie myślami teraz krążę,
czy zatrzymać się dziś zdążę,
bo nabieram wciąż prędkości,
pędzę szybko w świat radości,
tam na dłużej się zatrzymam,
myślę chyba że wytrzymam,
będę trwał w tej przyjemności,
lecz jak długo ona gości,
chciałbym żeby jak najdłużej,
bo nie kradnę myśli cudzej,
tak oderwać się na dobre,
może Ciebie też tam porwę,
płynę teraz w świat fantazji,
mało takich mam okazji,
żeby złapać stery łodzi,
by powiedzieć nic nie szkodzi,
by móc płynąć w każdą stronę,
reguł życie pozbawione,
piękne kiedy jest natchnienie,
gdy się kończy to westchnienie,
lecz powracam w świat kolorów,
pozbawiony złych wyborów,
dzisiaj płynie się bajecznie,
najważniejsze że bezpiecznie,
też oderwij się na chwilę,
pozwól sobie choć na tyle,
użyj swojej wyobraźni,
bądźmy chwilę nierozważni,
tak radośni jak te dzieci,
mijam właśnie wymiar trzeci,
się nie martwię czy powrócę,
coś pod nosem sobie nucę,
bo naprawdę jest tu fajnie,
świat stworzony ten jest dla mnie,
elegancko się w nim czuję,
i o taki postuluję.

czwartek, 4 czerwca 2015

"Delikatnie spóźnione życzenia"

„Delikatnie spóźnione życzenia”

Wiem że dzisiaj się zgubiłem,
nie w swym stylu że życzyłem,
przed północą może zdążę,
myślę tym się nie pogrążę,
będę życzył Ci cudności,
by nie było niejasności,
i wszystkiego o czym marzysz,
tego co miłością darzysz,
i wszystkiego czego pragniesz,
nawet jeśli życie nagniesz,
i prawdziwych pomyślności,
najgorętszej też miłości,
wręcz wszystkiego o czym myślisz,
wszystko czego sobie przyśnisz,
by kochały zawsze dzieci,
niech Ci Słońce zawsze świeci.
nie wiem czego jeszcze życzyć,
byś na szczęście mogła liczyć.

środa, 3 czerwca 2015

"Wierszyk"

„Wierszyk”

Piszę wierszyk proszę bardzo,
choć kobiety mną tak gardzą,
piszę dzisiaj właśnie Tobie,
w urodziny tak to robię,
bo tak właśnie zamawiałaś,
piszę bo tak właśnie chciałaś,
dobra kończę już z tym wstępem,
bo odbierzesz to ze wstrętem,
więc co życzyć mam dziś Tobie,
co wymarzysz wszystko sobie,
więc wszystkiego najlepszego,
dzisiaj życzę Tobie tego,
by spełniły się marzenia,
by cieszyły Cię wspomnienia,
żeby były tylko miłe,
żeby rosły z czasem w siłę,
jak coś jeszcze wymyśl sobie,
i życz tego w mej osobie.

wtorek, 2 czerwca 2015

"Skąd mam wiedzieć"

„Skąd mam wiedzieć?”

Czy dam radę coś ułożyć,
dziś przed Tobą się otworzyć,
wiem jak późna jest godzina,
jaka będzie Twoja mina?
gdy wiadomość tą otrzymasz,
może kiedyś powspominasz,
może kiedyś się spotkamy,
razem to powspominamy,
jaki miałem poczes w głowie,
gdy pisałem teksty Tobie,
wspólna będzie to pamiątka,
nie udaję niewiniątka,
wiem będziemy śmiać się z tego,
bo to przecież jest nic złego,
że próbuję sił - rymuję,
bo się w rymach dobrze czuję,
chciałem pisać w środku nocy,
lecz zabrakło jednak mocy,
może dobrze - bym Cię zbudził,
i do szału Cię pobudził,
a Cię nie chcę denerwować,
żeby później nie żałować,
jednak oczy się zamknęły,
myśli wokół rozpłynęły,
dziś po domu ich szukałem,
po kolei je zbierałem,
żeby Tobie coś wyskrobać,
by Cię trochę podbudować,
w nocy chyba się coś śniło,
może będzie dzisiaj miło,
choć malutki uśmiech sprawić,
choć troszeczkę Cię rozbawić,
jednak napisz jaki efekt,
to co piszę - mózgu defekt,
uwierz kocham radość sprawiać,
się w ten sposób wypowiadać,
czy to jednak coś fajnego,
sam naprawdę nie wiem tego,
niech to ludzie oceniają,
gdy im piszę niech czytają,
choć naprawdę wie niewielu,
bo w tym myślę nie ma celu,
również piszę to dla siebie,
błąkam wtedy się po niebie,
w świat fantazji gdzieś odpływam,
i złych myśli się wyzbywam,
a wiesz sprawdzam się też tym, 
z mózgu leci prawie dym,
bo próbuję czy dam radę,
się nie łamać mam zasadę,
na okrągło kombinować,
myśli w głowie porządkować,
i ułożyć coś głupiego,
byś się śmiała troszkę z tego,
skąd się biorą te głupoty,
czy to efekt jest tęsknoty?
lecz się pytam za kim za czym?
dobra kończę więc się trzym.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

"Grzecznie i spokojnie"

„Grzecznie i spokojnie”

Jak możliwe że nocami,
myśli płyną strumieniami,
szybko zrywnie niebezpiecznie,
łapać muszę je koniecznie,
jak przegapię moja strata,
każdy z rymów dziurę łata,
doszukuję się całości,
na Twej twarzy uśmiech gości,
tak przynajmniej mi powiadasz,
gdy stąd dobre myśli skradasz,
o to właśnie mi chodziło,
by czytało się to miło,
by zostało w Twej pamięci,
na kolejne były chęci,
temat jednak wciąż podobny,
bo bezpieczny i wygodny,
nie chcę pisać o miłości,
nie chcę wplątać się w przykrości,
bo to temat bardzo śliski,
nie chcę być rozpaczy bliski,
niepotrzebnie się dołować,
się zadręczać i stresować,
wolę pisać o pierdołach,
takich jak ja też matołach,
też jak lubię wiesz o niczym,
temat tutaj tajemniczym,
to jest proste bo go nie ma,
a co dalej-idzie ściema,
na szeroką wpływam wodę,
czuję w końcu tą swobodę,
płynąć mogę w każdą stronę,
kiedy w końcu spotkam żonę,
się postaram być ostrożny,
płynę właśnie w stronę Łomży,
w świat fantazji się wybieram,
za kolory się zabieram,
czy już czujesz się bajecznie,
dzisiaj piszę strasznie grzecznie,
może temu że nie piłem,
tak spokojny wczoraj byłem,
cztery piwa się nie liczy,
choć mój tata już mi krzyczy,
bo być muszę abstynentem,
jak pić piwo to ze wstrętem,
ale jednak nie potrafię,
się ostatnio na tym łapię,
choć się muszę ograniczać,
lufy często nie zaliczać,
ze spokojem bez stop klatki,
później różne są wypadki,
bo się różne rzeczy dzieją,
kiedy trzeźwi się nie śmieją,
bo mam pecha coś wywinę,
wtedy tylko smutną minę,
bo już wtedy nie do śmiechu,
jak nie mówić tu o pechu,
no zwyczajnie to pech nie,
to głupota każdy wie.