poniedziałek, 8 czerwca 2015

"Się hamuję gdy jest katar"

„Się hamuję gdy jest katar”

Coś nowego, coś na biegu,
nie chcę wypaść dziś z obiegu,
bo się kończę tak powoli,
wiesz jak bardzo mnie to boli,
to zwyczajny brak kobiety,
pewnie powiesz cóż o rety,
to obchodzi jeszcze kogoś,
wywołuję tylko wrogość,
a buduję to niestety,
pisząc właśnie takie bzdety,
w tym aspekcie brak mi zmian,
w życiu tak niewiele mam,
wiesz się staram i próbuję,
swoich kroków nie żałuję,
bo tak myślę pozytywne,
choć chwilami myśli zrywne,
szybko trzeba je ubarwiać,
by w przyszłości coś ogarniać,
poczuć trochę chcę radości,
chcę wspomnienia mieć z młodości,
je w ten sposób zapisuję,
koleżankom życie truję,
pobudziła ta pogoda,
w głowie większa jest swoboda,
po tym z Wami jak gadałem,
po tym jak się z Wami śmiałem,
i choć mózgu mam martwicę,
to nikomu źle nie życzę,
bo to tylko były żarty,
i obrazy tekst niewarty,
lecz czasami tak już mam,
zachowuję się jak cham,
wjeżdżam komuś tym na banie,
wszyscy myślą ty baranie,
staram cisnąć się z umiarem,
gdy problemy mam z katarem,
jak przeginam to stopuję,
gdy za mocno denerwuję,
nie chcę mieć żadnego wroga,
trzeba kochać-wiem od Boga,
mówią jestem pacyfistą,
a zostanę organistą,
do kościoła zacznę chodzić,
księdza muszę z tym pogodzić,
by nie wpieprzał się w śpiewaniu,
flaszkę stawiał gdy po graniu,
niech już będzie pół utargu,
pewnie jesteś już w letargu,
a Ci powiem jest już druga,
kiedyś paliłbym już szluga,
żeby przerwać swe kasłanie,
pomagało w tym jaranie,
dobra prędko się wynoszę,
bo teleport ciężko znoszę
temat łapię gdzieś w Szczecinie,
kończę gdzieś daleko w Rzymie,
trudno chyba w tym się złapać,
sam mam problem się połapać,
kiedy błądzę gdzieś myślami,
i żongluję Ci tekstami.

1 komentarz: