Tania ściema - kupa nerwów,
Jak jest tenis - nie brak serwów,
Wszystko jakoś - się to toczy,
Tylko czasem - bolą oczy,
Bolą oczy - od niespania,
Więc zaczynam - rymowania,
Czemu niby - liczba mnoga,
O to pytam - dokąd droga,
Bolą ręce - bolą nogi,
Ktoś przyprawia - chyba rogi,
Się tak łatwo - nie poddaję,
Chociaż głupi - mało czaję,
Się wymyka - spod kontroli,
A ten Lucjan - znów biadoli,
Sesja już - pomału rusza,
A do czego - i kto zmusza,
Iść do przodu - czas z postępem,
A niedziela - też jest świętem,
No bo przecież - się nie robi,
A się każdy - nad czymś głowi,
Opadają już - mi ręce,
Ile można - chcieć w podzięce,
Hulaj dusza - piekła nie ma,
No a piękna - nasza ziemia,
Puchną ręce - puchną dłonie,
Od pijaństwa - przecież stronię,
Różnie w życiu - to bywało,
Zawsze jednak - zawsze mało,
Zwykły przecież - ja chłopaczek,
Bym powiedział - że prostaczek,
Się nie klei - to do kupy,
Jaka firma - zwykłe słupy,
Kręcę trochę - kilometrów,
Zaległości - mam z projektów,
Jednak wszystko - to nadrobię,
Słowo daję - daję sobie,
A czym słowo - no czymś ważnym,
Człowiek musi - być poważnym,
Jednak przecież - bez przesady,
Chociaż trzeba - mieć zasady.
Kamil Sanocki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz